...tylko nietuzinkowi ludzie idą pod prąd...
Meli w tych krajach kobieta nie ma nic do gadania. Syna jak i corke wychowuje wedlug przykazania mezczyzny. Obrzezaja dziewczynki bo tak meski kacyk czy inny duchowny nakazal.
Musliny na glowe i kilka metrow za mezczyzna. Gdyby tam kobiety mialy cos do gadania to ich swiat inaczej by wygladal. Tylko w niektorych krajach afrykanskich dziewczynki ucza sie czytac i pisac. Spojrz na wschod i popatrz tam czym sa kobiety. To tylko towar,czasami ktorys z kolei.
Myslisz o obrzezaniu i dlatego kobieta zdaje ci sie sadystka. Spojrz troche szerzej .
Offline
Tak jest u tych niepiśmiennych...ale wierz mi-trochę znam ten światek.Jak zaczyna się Ramadan,to bogate Saudyjki jadą do Europy...i już w samolocie przebierają się
Offline
Deutsche Wildtier Stiftung
Freiheit für den Hirsch! Bitte unterstützt unsere Petition auf change.org. Denn jede Stimme zählt, damit der Rothirsch in Baden-Württemberg wieder wandern kann - so wie es seiner Natur entspricht. Der Rothirsch ist nicht der "König der Wälder"; in die Wälder wurde er nur zurückgedrängt. Ursprünglich waren Hirsche in weiten, offenen Landschaften zuhause ... Hier geht's zur Petition: https://www.change.org/rothirsch, wir freuen uns über jeden, der mit unterschreibt! (Video: Deutsche Wildtier Stiftung / M. Tetzlaff)
https://www.deutschewildtierstiftung.de … 0nINgKJnjo
Offline
Norwegia.
Góra Tamalpais w Kalifornii...we mgle..
Tęczowe Góry Danxia w Chinach
Ostatnio edytowany przez Luce (2020-01-26 22:42:44)
Offline
https://fribbla.de/insiders/fremde-rett … country=mx
Historia ratunku małych niedzwiadków. Niestety po niemiecku.
http://fribbla.de/insiders/wp-content/u … 350373.jpg
Ostatnio edytowany przez Nemo (2019-10-20 12:27:17)
Offline
Dzisiaj moja dusza grzybiary ,zostala obudzona Z pracy wrocilam bardzo pozno ,bo dopiero o 18 tej ale pognalam z Berta do pobliskiego lasu. W lesie juz bylo ciemno ale na polanach z brzozami i debami bylo jeszcze calkiem widno. Ze sciezki zboczylam ze trzy kroki w trawe i byl juz pierwszy prawdziwek ! Berte przywiazalam do drzewa bo dala mi do zrozumienia ,ze nie bedzie lazic ze mna w kolko. Tak wiec, cierpliwie sobie siedziala pod brzozka. Niestety, robilo sie coraz ciemniej....i juz nie odroznialam muchomorkow od prawdziwkow czy kozakow.
Zalowalam ,ze nie mialam ze soba latarki .tak sobie pomyslalam....czy widzoieliscie juz grzybiarza z latarka ?!
A juz myslalam ,ze ominie mnie grzybiarska goraczka,ale nic z tego . Kocham je szukac,przerabiac i jesc...to ostatnie juz troche mniej. Jestem troche przejedzona.
Pamietam jak pare lat temu zbieralam tych grzybow ogromna ilosc i ciagle mi smakowaly. Miejscowi z wioski mowili,ze kiedys mi sie przejedza ,tak jak im. Nie chcialam wierzyc
Te po lewej ,te male to mlodziutkie kozaczki czerwone. Mlode sa pyszne. Jak sa duze to noga do niczego sie nie nadaje a kapelusz w przerobce sie rozlatuje jak gabka. Natomiast prawdziwki ...te zawsze sa kl 1.
No to zabieram sie do suszenia prawdziwkow. Juz wiadomo co bede jutro robic i gdzie sie bede z Berta szwedac
Darz bor !
Offline
darz bor Luce...
no i smacznego..pewnie jutro znajdziesz cala mase prawdziwkow i bedziesz miala co robic przez caly lykend..
Offline
Och te grzybki !
I sie zaczelo ! Sa ! Sa grzybki ! Wreszcie sie doczekalam. I na dodatek pada i pada dzisiaj. Drzewa wreszcie pija a grzybki rosna.
Wczoraj nie bylam daleko, jakies 2 km od domu . I nawet nie w lesie a na polanie niedaleko drogi znalazlam dorodne cztery prawdziwki. Rosly sobie w trawie . Ale ,ze bylo mokro to kapelusiki slicznie polyskiwaly. Dlatego je zobaczylam
Bylo troche podgrzybkow i mlodych kozaczkow. Natknelam sie na welnianke ,ludzaco podobna do rydza. nawet siegnelam po grzybka ale w ostatniej chwili zorientowalam sie ,ze to falszywka. Welnianka jak jest mokra to znikaja jej te klaczki i dlatego robi sie jeszcze bardziej podobna do rydza.
To ponizej,to jest welnianka (fot z netu):
A to mleczaj rydz ,bardzo smaczny grzyb,prawda ,ze podobne ?
Rydza zawsze mozna odroznic od welnianki ale jak sie go zerwie. Nozka ma chrakterystyczne pomaranczowe koleczko. Welnianka natomiast pod spodem jest blado rozowa. Rydz jest slicznie pomaranczowy od spodu.
Niestety dla niewytrawnych zbieraczy ,welnianka jest niszczona.
Dzisiaj bylam przekonana ,ze mijam dorodna welnianke. Ale podeszlam i niestety do konca nie bylam przekonana. Scielam grzybka i odwrocilam. To byly rydze ! Poszlam wprost na miejsce gdzie w wysypie zawsze sa rydze. I sie nie mylilam. Zerwalam dosc sporo. Dzisiaj juz byly pieczone na patelni. Smaczne sa na masle. Albo pieczone na starych kuchniach wprost na blasze. Tak piekla moja przyjaciolka z lubelskiego i wlasciwie tam ,po raz pierwszy widzialam i smakowalam rydze. Ale najwiecej spotkalam tutaj w DE i najwiecej sie nimi objadalam wlasnie tutaj gdzie mieszkam.
Rydze tez sie kisi i wlasnie szykuje sie do kiszenia rydzow. Podpienki tez sie kisi ale nie sa tak smaczne jak rydze.
Naturalnie rydze w sosie smietanowym lub wlasnym tez sa pychota. Laczy sie je w sosach z innymi grzybami.
Rydz jest bardzo smaczny i dlatego kochaja go tez robale Pierwsze wysypy sa jeszcze prawie nie skazone robalami ale pozniej to juz prawie kazdy
Tak samo jest z innymi grzybami. Moje prawdziwki jak na razie sa nieskazitelne i czyste az milo. Ale to do czasu. Starych grzybow jeszcze nie ma ,tak wiec to wlasciwie pierwszy jesienny wysyp grzybowatych
Wczoraj w drodze powrotnej docielam jeszcze cztery prawdziwki. Dzisiaj tylko ,susze i susze....
Dzisiaj dotarlam tylko do rydzow . Pozniej padalo ,tak,ze zmoklysmy z Berta. Moja kurtaka przeciwdeszczowa nic nie warta. Ja moze bym parasol wziela i jeszcze pomknela do tych grzybow ale Berta nie chce. A ja mam tez sporo innej roboty
Goraczka grzybiarska to amok
Ostatnio edytowany przez Luce (2019-10-20 16:57:05)
Offline
Ech...czas mnie goni albo ja gonie czas ......tak bywa ,jak sie ma pelno spraw na glowie a w tym czlowiek chce jeszcze wygospodarowac troche wolnego dla siebie.
Dzien coraz krotszy i chyba nigdy ,tak jak teraz nie odczuwalam tych zmian por roku. O 19.00 juz szarowka i przy pochmurnym dniu ,praktycznie juz ciemno. Po pracy niewiele tego dnia zostaje. Okolo 21.00 chce mi sie juz spac.
Ja sowa ! Zawsze bylam nocnym markiem a tu taka zmiana! Tyle ,ze skowronkiem tez nie jestem;) Mieli juz przestac przesuwac wskazowki zegara a tu dowiaduje sie ,ze nic z tego. Cofna nam ta godzine i za pare dni, juz o 18.00 bedzie zupelna ciemnica Nie chce,nie zgadzam sie ...kurcze
Czyli zostaje nam zapasc w sen zimowy. Tak mawia moja przyjaciolka. Jak tylko zbliza sie listopad ona juz gotowa do kilkugodzinnego dnia ,natomiast spi ponad 10 godzin ! Cos mi sie zdaje ,ze bedziemy w tym calkiem podobne .
Rady nie ma . Trzeba przetrzymac do wiosny.
U mnie pokazaly sie sarny i jak za dawnymi czasy widuje je kazdego dnia,nieopodal domu. Spotykam duza sarne z nieco mniejsza. Podejrzewam,ze to matka i jej wiosenne dziecko. Berta kiedys je zobaczyla i nie pobiegla za nimi. Ale tak na sto procent to jej nie wierze. Zawsze staram sie pierwsza obejrzec teren i zawczasu wziasc ja na smycz. Sarny nie panikuja jak nas widza. Sadze,ze dobrze wiedza ,kto im zagraza a kto nie.
Jakies dwa lata temu w tym samym miejscu ,uciekaly przed nami sarna i jej podrosniete dziecko. Berta pobiegla za nimi ale przez pole. Do lasu juz nie weszla. Jak wracala ,to na polu stanela i zaczela popiskiwac. Cos lezalo przed nia. Gdy podeszlam ,zobaczylam malutkie sarniatko. Przylgnelo cale do ziemi i rzeczywiscie wtopilo sie w tlo. Berta zachowywala sie jakby to byl malutki szczeniak. Szybko wzielam ja na smycz i odciagnelam od sarniatka. Gdyby ja polizala to matka sarna moglaby nie przyjac swojego dziecka. Gdy sarna ucieka przed jakims zagrozeniem to sarniatko nie daloby rady i byloby latwym kaskiem dla drapieznika. Dlatego malenstwo wie,ze jego ratunkiem jest mimikra.Plamki na brazowym futerku sa takim deseniem maskujacym.Czasami sie uda taki kamuflaz a czasami nie.
To sarniatko mialo szczescie ,ze byla to Berta Bardzo czesto spotykalismy w tym miejscu sarne matke z jej dwoma sarniatkami. Ufaly nam troche . Teraz tez te sarny nie plosza sie na nasz widok. Czy to te same sarny ? Watpie. Po tym zdarzeniu ze sarniatkiem ,jesienia urzadzono wielkie polowanie. Pozniej w lokalnej gazecie chwalono sie ile wybito saren i lisow. Pokazywano fotografie pokotu....Moim zdaniem wybito wszystkie sarny na tym terenie. Po tej masakrze ,moj las zostal mianowany rezerwatem.Jest pod szczegolna ochrona. Zabronione sa polowania. Sadze ,ze przed ta decyzja ,mysliwi wymordowali wszystko co sie w tym lesie ruszalo.
Dopiero teraz ,po prawie dwoch latach ,pojawiaja sie zwierzeta.W zupelny zakaz polowan nie wierze. Wymysla cos ,zeby sobie znowu tutaj postrzelac. Ale poki co ,cieszymy sie natura.
Offline
Luce,mysle ze mam z tym spaniem podobnie jak twoja kolezanka..
najlepiej by bylo zapasc w zimowy sen i obudzic sie na wiosne..ale jakos trza zacisnac zemby i przezyc jesien i zime,krotkie dnie zachecaja do spania..
zieeefff...
no to dobranoc
Offline
Wrocilam z weekendowej Holandii. Nie wiem czy wiecie ale od przyszlego roku oficjalnie Holandia ma sie nazywac Niderlandy. Tak gdzies czytalam,ze Holandia zle sie kojarzy a Ninerlandy to nazwa stara i do tego chca Holendrzy wrocic. Czyli zamiast Holendrow ,bedziemy mieli teraz Niderlandczykow
Osobiscie Holandia kojarzy mi sie z zielenia i woda,wszedzie woda Lubie te ich parki. przede wszystkim masa przeroznych ptakow,ktore wcale nie uciekaly na nasz widok. Naturalnie Berte mialam na dlugiej smyczy ale tez czasami bawila sie z holenderskimi psiakami Pare jesiennych migawek z parku w Almere
Tam jest tyle mostow,mosteczek,kladeczek,ze pewnego razu zabladzilam!
Park w wielu miejscach wyglada jak dzika puszcza. Dzieki temu ptaki maja wspaniale legowiska.
Jak przechodzilysmy przez ten ostatni mostek to mewy nawet sie nie ruszyly. Ogladalam je zupelnie z bliska. Gdy pojawiaja sie wrony lub inne ptaki to jest straszna awantura. Wyglada to wtedy jak z "Ptakow" Hitchcocka.
Niestety nie wszystkie zdjecia przeszly. Moze jutro cos zaradze
Ostatnio edytowany przez Luce (2019-11-01 16:00:27)
Offline
"Raport WWF: ludzie wymordowali ponad 60 proc. zwierząt na świecie. Zajęło to "tylko" 40 lat
Jesteśmy barbarzyńskim gatunkiem, którego ekspansja na Ziemi nie powstrzymuje praktycznie nic. I to może zagrozić przetrwaniu całej ziemskiej cywilizacji. Naukowcy biją na alarm, sprawa jest bardziej poważna, niż może się wydawać.
Według raportu WWF, ludzkość wybiła ponad 60 proc. ssaków, ptaków, ryb i gadów począwszy od 1970 roku. Na wieść o raporcie odpowiadają eksperci z całego świata, i nie mają dla nas dobrych wieści. Zagłada przyrody jest zagrożeniem dla naszej cywilizacji.
Raport WWF - zagrożenie dla ludzkości
W raporcie WWF wypowiedziało się 59 naukowców z całego globu. Globalna ekspansja ludzkości, konsumpcja żywności pochodzenia zwierzęcego, niszczenie ekosystemów oraz ograniczanie dostępu do żywności zwierzętom doprowadza do zniszczenia trwającej miliardy lat sieci pokarmowej. Od niej ostatecznie zależy czyste powietrze, woda i wszystko inne niezbędne do naszego przetrwania.
"Stoimy na skraju przepaści" - mówi Mike Barrett, dyrektor wykonawczy ds. Nauki i konserwacji w WWF. "Gdyby nagle nastąpił spadek populacji ludzkości o 60 proc., byłoby to równe wymarciu Ameryki Północnej i Południowej, Afryki, Europy, Chin i Oceanii. Taka jest skala tego, co zrobiliśmy" - dodaje Barrett.
Barrett alarmuje także, że nie chodzi tylko o to, jak bardzo zniszczyliśmy przyrodę i ile utraciliśmy, chociaż to samo w sobie jest dla niego ogromnym ciosem. Przypomina, że sprawa jest realnym zagrożeniem dla przyszłości człowieka. W końcu natura jest jednym z elementów podtrzymujących nasze życie.
Raport WWF - najbardziej ucierpiałe rejony
Jeśli chodzi o podział regionalny, najgorzej jest w przypadku * Środkowej i Południowej Ameryki. Tutaj sytuacja jest wręcz tragiczna. *Ponad 89 proc. zwierząt zostało wybitych w latach 1970-2014.
Najbardziej ucierpiały ekosystemy słodkowodne. Tutaj spadek ilości zwierząt globalnie liczy się na ponad 83 proc. W efekcie np. krokodyle błotne są na skraju wyginięcia.
Wielu naukowców uważa, że na świecie rozpoczęło się szóste masowe wymieranie. I jest to pierwsze, które zostało spowodowane przez gatunek - Homo sapiens. Według innych badań, ludzkość, będąca zaledwie 0,01 proc. wszystkich stworzeń żywych na Ziemi, wybiła około 83 proc. wszystkich ssaków i około połowę roślin, odkąd powstała nasza cywilizacja.
I nawet gdybyśmy całkowicie przestali zabijać zwierzęta, i niszczyć ich ekosystemy powrót do naturalnego stanu zająłby około 5-7 milionów lat.
Przyczyn jest wiele, a główna z nich może wcale nie być taka jak się wydaje. To nie samo bezpośrednie wybijanie zwierząt tworzy największe szkody. Prawdziwym problemem jest ekspansja terenów uprawnych. Około trzy czwarte całego lądu na Ziemi jest dotknięte działalnością człowieka. Bezpośrednie zabijanie zwierząt, to dopiero kolejna przyczyna."
https://tech.wp.pl/raport-wwf-ludzie-wy … 840728193a
Offline
Wczoraj wieczorem przysiadlam do bardzo dobrego wywiadu,wlasciwie wykladu.
Zyjemy w czasach gdzie nauczono nas ,ze jestesmy odzieleni od swiata. Czy rzeczywiscie jestesmy polaczeni z cala planeta i ze wszystkim co na niej istnieje . Dla wiekszosci moze byc to abstrakcja ale nauka juz te rzeczy bada . Polaczenie duchowosci i nauki daje niesamowite wyniki. Kiedys ludzie nie potrzebowali nauki ,zeby wiedziec na pewno,ze istnieje pole ,ktore laczy nas wsyzstkich i poprzez to pole mozemy robic rozne rzeczy ,miedzy innymi uzdrawiac nas samych jak i innych. Do tego potrzebna jest harmonizacja serca i i mozgu.
Polaczenie mozgu i serca ,nauka nazwala to polaczenie koherencja. Dzisiaj trzeba wszystko zbadac ,zeby uwiarogodnic;) A nasi przodkowie znali techniki tej komunikacji.
Nasze cialo zbudowane jest z kilkadziesiat trylionow komorek,ktore ze soba sie komunikuja ! Mozemy komunikowac sie z naszym cialem .Mozemy dowiedziec sie co chce nam przekazac. I to ,ze DNA nie jest naszym przeznaczeniem (Epigenetyka).
Mnostwo ciekawych rzeczy dowiedzialam sie z tego wykladu. Niech nikogo nie zraza to naukowe slownictwo. Gregg Braden mowi calkiem zrozumiale. Wyklad dla wszystkich dociekliwych. Dla tych co ciagle szukaja odpowiedzi na to ,kim jestesmy,skad przybylismy,jaki jest nasz cel,co nas otacza itp.
mam nadzieje,ze link bedzie dzialal ,to czesc 2 wykladu. Pierwszej nie moge namierzyc.
https://www.healsummitpoland.com/heal-s … 9-dzien-2/
Jesli sie zarejestrujecie to na maila beda wam przychodzic nastepne czesci wykladu.
https://www.healsummitpoland.com/
Offline
"Sosna „Methuselah” i „Old Hara” w Stanach Zjednoczonych
Stany Nevada, Kalifornia i Utah w Stanach Zjednoczonych mogą pochwalić się obecnością wielu sosen długowiecznych, których wiek szacuje się na około 4 tys. do 5 tys. lat. Rekordzistki wśród nich mają 4850 lat – „Methuselah” oraz starsza „Old Hara” licząca aż 5067 lat! Przez długi czas sosny te były uznawane za najstarsze drzewa świata, jednak z czasem znaleziono jeszcze starsze drzewa! "
Offline
Dzisiaj dzien Wszystkich Swietych ale jutro juz jest dzien wsyzstkich zmarlych. Dlatego od dzisiaj do jutra na tym watku bede przedstawiala rozne zapatrywania na smierc. Czym ona jest,jak ja pojmujemy i jacy jestesmy w jej obliczu. Czy warto mowic o smierci ? Sadze,ze nawet by nalezalo. To nieodlaczna czesc zycia na Ziemii.
Na sam poczatek fragment o smierci z nauk gnostycznych :
"Czym tak naprawdę jest śmierć?
Z punktu widzenia świadomości osobowości człowieka śmierć jest jak najbardziej realna i przerywa doświadczanie życia w świecie materialnym. Trwa ono potem jeszcze jakiś czas w sferach subtelnych naszej planety do chwili, aż ciało astralne, mentalne i dusza
naturalna ulegną rozkładowi. I tak w mikrokosmosie pozostają tylko atomy zarodkowe duszy i wszystkich ciał oraz zapis karmiczny zebranych w tym życiu doświadczeń.
Dzieje się tak, ponieważ nasz świat jest oddzielony od Boskiego Wszechobjawienia.
We wszystkich sferach Boskiego Uniwersum, życie jest wieczne i podlega nieustannemu rozwojowi, który można opisać jako postępowanie od siły do siły i od wspaniałości do wspaniałości. Są tam tylko narodziny, a pojęcie takie jak śmierć nie istnieje."
Offline
I jeszcze z tego samego zrodla :
"STRACH PRZED ŚMIERCIĄ
Śmierć oznacza coś więcej niż proste
opuszczenie ciała fizycznego. Oprócz
tego jest to moment, w którym z psychologicznego punktu widzenia „ja” zbliża
się do kresu. To „ja”, które zdobyło tyle
wiedzy, które cierpiało i żyło ze swoimi
przyjemnymi i bolesnymi wspomnieniami,
z problemami i obawami przed znanym
i groźbami przed nieznanym, z konfliktami psychicznymi, z rzeczami, które chciałoby zrobić, lecz nigdy nie zrobiło.
Psychiczny trud, wspomnienia, radości
i smutki, wszystko to ma się ku końcowi!
To jest to, czego człowiek boi się nade
wszystko. Mniej boi się tego, co leży poza
śmiercią. Nie obawia się tego, co nieznane,
gdy to, co znane, kończy się!
Bliskie ci są: twój dom, twoja rodzina, twoja żona lub twój mąż, twoje dzieci, twoje idee, twoje meble, książki i wszystko, z czym się utożsamiasz! Gdybyś wszystko to stracił, czułbyś się kompletnie wyizolowany, a to jest stan, którego się boisz! To jest pewien rodzaj śmierci!
Jeśli się rzeczywiście – a nie teoretycznie
– zauważa i zdaje sobie sprawę z tego, że
obawa dotyczy utraty całego dobytku,
wszystkiego, co się stworzyło, i do czego się dążyło, to wówczas chce się wiedzieć:
„Czy nie jest możliwe, by umierać
psychologicznie każdego dnia w stosunku
do tego, co się wie? Czy jest możliwe umierać każdego dnia tak, by dusza była zawsze świeża, młoda i niewinna, uwolniona od ciężarów i kajdan?” Tak, to jest możliwe, a wielu filozofów i duchowych nauczycieli radziło nam przeglądać miniony dzień każdej nocy, cicho i w pełnym
spokoju, bez utraty naszej obiektywności.
W ten sposób jesteśmy w stanie postawić nasze istotne czyny, pragnienia i myśli przed wewnętrznym trybunałem, prześwietlając je na wskroś, wydobywając z nich ukryte lekcje i pozostawiając je za sobą. Lecz nie powinniśmy
analizować sami siebie lub ciężaru naszej
ścieżki życia, dostrzegając tylko nasze
niegodziwości i niedoskonałości. Nie
jesteśmy ani lepsi, ani gorsi od naszych
współbraci i współsióstr – uczestników ludzkiej fali życiowej.
Tylko ten, kto codziennie zrzuca z siebie wszystkie ciężary, kto kończy każdy problem w dniu, w którym on powstał, ten jest w stanie zaczynać od nowa każdy ranek, otwierać się dla
pomagających gnostycznych sił – światła, które chcą doprowadzić do transfiguracji w nim lub w niej. Podobna, krótka retrospekcja będzie miała miejsce niezwłocznie po fizycznej śmierci."
Offline
Bylysmy na dobrym spacerze Wspaniale powietrze,nie spotkalysmy zadnych ludzi. Tylko z daleka widzialysmy samochod lesniczego. Natomiast byly zwierzaki i to calkiem blisko. One wiedza ,ze pies jest na smyczy i nic im nie zagraza. Byly lanie ,majestatycznie przeszly sciezke lesna. Bylo ich okolo 10 sztuk. Berta byla zaskoczona! Stanela i dluuugo patrzyla za nimi.
Bylysmy tylko w jednym moim grzybowym miejscu. Nie nachodzilam sie ale teren byl spadzisty i trzeba bylo chodzic tylko po zwierzecych sciezkach. Berta cierpliwie czekala przywiazana do drzewa Nie miala innego wyjscia Ja mialam niewygodne buty ze sliska podeszwa i byla obawa ,ze z Berta nie polaze po tej gorze .
W lesie bukowym nie spodziewalam sie grzybow . Wracalam przez ten las i spotkalam wielgachne prawdziwki ! Niestety stratowane przez dziki bo tez i wszystko tam bylo zryte. One szukaja tam jeszcze orzeszkow bukowych. Teraz juz bede zagladac pod te drzewa
Buki o tej porze sa niezwykle kolorowe. Zdarzylam nacykac troche zdjec,bo za jakas godzine byla juz mgla i mzawka.
No niestety, ale ja mam coraz wiekszy problem z oczami,nie widze ostrosci i zdjecia czasami sa jakie sa
Grzybki jadalne pokaze w nastepnym poscie
Ostatnio edytowany przez Luce (2019-11-01 16:25:07)
Offline
A to moj dzisiejszy zbior :
Bylo troche prawdziwkow,podgrzybkow ,nawet te calkiem malusie.Beda do marynatu
Ponizej pradziwek ceglastopory. Uwielbiam te grzybki !
Na dole zajaczek,juz taki starawy.Ale popatrzcie jaki ma ladny desen na kapelusiku. Zajaczki sa pyszne mlodziutkie .
Jeden z prawdziwkow
Ponizej Berta w podgrzybkach
Grzybki zanioslysmy do auta i zrobilysmy jeszcze 5 km po lakach. Pomimo mzawki i mgly ,spacer byl bardzo udany. Berta wariowala,biegala ,kopala i chyba byla szczesliwa
Ostatnio edytowany przez Luce (2019-11-01 16:27:47)
Offline
Luce dziki w bukowym lesie ryją za truflami, bo bukówek w tym roku zero. Wszystko wyschło.Są tylko puste skorupki.
Trufle natomiast występują tylko w symbiozie z Bukiem, ale tylko w zainfekowanych drzewach. Dziki mają tą przewagę że są w stanie je wyniuchać, my nie.
Ostatnio edytowany przez Nemo (2019-11-01 16:24:23)
Offline
A to dziki ! Na drugi raz niech mi oszczedza te prawdziwki
W buczynie o tej porze trudno szuka sie grzybow. Lezy mnostwo brazowo zoltych lisci. Na trufle mialabym ochote i ja ,ale jak je znalezc ? Ryjka nie mam Moze Berte by wyszkolic
Ostatnio edytowany przez Luce (2019-11-01 16:46:30)
Offline
Luce napisał:
Och ,zapomnialam jeszcze o jednym wspanialym pienku :
http://scontent-dus1-1.xx.fbcdn.net/v/t … e=5E1D1D60
Luce, nie mogę otworzyć Twoich linków
Offline
Nastepny ciekawy link na temat waznej istoty naszego myslenia. Skad biora sie ciezkie choroby np nowotwor. Naturalnie nie ma tam podanej pigulki na ta chorobe.
Naszym zyciem kieruja transakcje a nie relacje.I o nich tutaj mowa jak o wielu innych sprawach.
Link i wywiad jak najbardziej pasuje do "Natury",bo mowi o tym co jest dla nas naturalne a niestety zagubilismy to. Czyli taki troche powrot do naszych korzeni.
https://www.healsummitpoland.com/heal-s … 9-dzien-6/
Wywiad z Marianne Williamson.
Ostatnio edytowany przez Luce (2019-11-02 13:03:56)
Offline
"DRZEWA liściaste zasypiają. Żegnamy Je z wdzięcznością na kilka miesięcy. Dziękujemy za ochronę przed deszczem w coraz mniej liczne deszczowe dni, za tłumienie hałasu, za kolejne porcje świeżego powietrza, za wzmacnianie naszej odporności.
Za to, że tworzą sanktuarium Ziemi, są wyrozumiałe, bezinteresowne i przyjacielskie.
Za ukojenie, melodię poszumu listowia, mieszkanie dla ptaków i innych istnień.
Zimą dajemy Im trochę spokoju.
Znów nie aż tak, żeby nie przychodzić, ale nie będziemy Ich budzić nadmiernym uściskiem, kolejnymi prośbami.
Przejdziemy obok na palcach, podziwiając Je w nieoczywistych kadrach zimowych zaskoczeń, wspominając dobrodziejstwa cieplejszej pory, a po kilku miesiącach wyczekując odrodzenia..."
Dendroterapia Poznan.
zdj. z posta Dendroterapia Poznan.
Offline
"Dzisiaj myślimy o Was i Was opłakujemy - wymarłe gatunki, umierające zwierzęta, znane i nieznane nauce, jednostki i cale rodziny...
...myślimy o Was, które zginęłyście, patrząc oko w oko myśliwemu uzbrojonemu w śmiertelną technologię, który najpierw Was dokarmiał, żeby potem zabić w majestacie prawa...
...opłakujemy Was, które zginęłyście "niechcący", bo akurat stałyście na drodze ciężkiego sprzętu budującego kolejne drogi, regulującego rzeki, ślepego na Waszą obecność...
...myślimy o Was, które zginęłyście zatrute chemicznymi substancjami obecnymi w ziemi, wodzie i powietrzu...
...opłakujemy Was, które miliardami giniecie w rzeźniach i przemysłowych farmach - wynalazkach XX wieku...
...myślimy o Was, które umieracie, ponieważ zabieramy Wam Wasze domy i siedliska, wycinając stare drzewa, karczując lasy, osuszając mokradła...
...opłakujemy Was, które giniecie wykradzione Waszym rodzicom, sprzedane kolekcjonerom, przerobione na trofea, buty, paski, torebki, pamiątki turystyczne...
...myślimy i opłakujemy Was, które opisano w Polskiej Czerwonej Księdzę Ginących Gatunków i które odchodzicie na naszych oczach..."
Akademia Glebokiej Ekologii
Offline
Wczoraj pod wieczor bo juz o godz 15.00 ,zadecydowalam ze jedziemy w gory ogladac buki.
Teraz szybko robi sie ciemno a w lesie jeszcze szybciej. Ale wlasnie w tym lesie bylam bardzo dawno. Ja juz wam pokazywalam kolorowe buki ale ten las jest jeszcze bardziej wyjatkowy. Schodzi sie tam na dol,z gory.Najpierw mijalysmy skaly obrosniete obfitym mchem:
Berta ciagle sie rozgladala ,nie byla zbyt pewna. Tego miejsca nie zna i ta cisza...do niej trzeba sie przyzwyczaic . O tej porze roku ptakow nie slychac ,czasami jakas galazka trzasnie pod kopytem jelenia czy nieostroznej sarny. Ja uwielbiam taka cisze i w tych lasach czuje sie jak u siebie. Ten las ,ponizej jest zupelnie dziki,taka lesna knieja :)Po drodze nie moglam sie oprzec,zeby nie cyknac fotki grzybkowym pienkom.
Te szybko potrafia rozlozyc drewno i zamienic je w prochno. Dokladaja sie do tego male zyjatka i prochnica zasila lesna glebe. Przez jakis czas na wpol sprochnialy pniak jest domem i stolowka dla wielu zyjacych istot.
Pierwsze buki i ich wspaniale korzenia,otulone zielonym mchem jak jakims futerkiem
Czasami zdaje sie ,ze te kolory sa wrecz nienaturalne. Bukowy las o tej porze jest jak kolorowa bajka.
cdn.
Ostatnio edytowany przez Luce (2019-11-04 21:13:55)
Offline
Na sciezce czekala nas niespodzianka. Wielki buk ,rosnacy na gorze wywrocil sie i zatarasowal przejscie. Szkoda olbrzyma
Musialysmy go okrazyc od strony korony. I jak sie lepiej przyjrzalam ,to zauwazylam ,ze buk po prostu przechylil sie i upadl, po lini skosu wzniesienia na ktorym wyrosl. Z tylu bylo jedno drzewo, z ktorego zostaly tylko drzazgi i po lewej stronie upadlego olbrzyma tez bylo drugie ,zniszczone drzewo a wlasciwie zostala po nim tylko taka wielka drzazga. Buk ,ktory walil sie w dol ,nie mogl zahaczyc o te dwa drzewa.
Ponizej widac te dwie drzazgi po dwoch drzewach.Jedna mniejsza po lewej i duza po prawej. Ale ten powalony buk tego nie zrobil. Przywiazalam Berte do drzewa i sam poszlam w te haszcze. Tam nie bylo sladu po tych dwoch drzewach. Cos je zlamalo i porwalo. Prawdopodobnie sa to wiatrolomy a traba powietrzna lub silny huragan te dwa drzewa przeniosl w inne miejsca. Buka olbrzyma nie zlamal,nie roztrzaskal ale go powalil
Ponizej zdjecie jeszcze korony tego olbrzyma i po prawej budka mysliwego. Ze nie trafilo w te buraczana bude ! A malo brakowalo i jak dla mnie bylby to cudowny widok
Berta zle sie czula w tym miejscu ,cos jej tam nie pasowalo i chciala juz isc. A po za tym bylo juz dosc pozno,powoli robilo sie szaro . Ale buczki jeszcze cieszyly mnie swoimi kolorami. Taki widok jak ponizej pozostawal juz za nami.
Wchodzilismy do swierkowego lasu calkowicie porosnietego mchem.
Tam przy drodze ,scielam troche rydzow. Wspinalismy sie coraz wyzej i mchu juz bylo coraz mniej. Skaly lupkowe tych gor przybieraja rozne formy ,czasami wygladaja tak jak ponizej a niekiedy sa ostre jak brzytwa i lupki niektorych z nich sa jak ostrza nozy.
Z lasu wyszlysmy o poznym zmierzchu. Berta jeszcze hasala po lakach .W oddali w wioskach zapalaly sie uliczne latarnie.
Najwyzszy czas bylo wracac do domu.
Co rok ogladam jesienne buki i za kazdym razem jestem nimi zachwycona ,jakbym je po raz pierwszy ogladala. Tak jest z wiosna i z kazdym cudem natury. Co roku taki sam a jednak zawsze inny. Mysle,ze to my sie zmieniamy i mamy coraz wieksza potrzebe ogladania tych cudow przyrody. Chociazby ja tak mam ale wiem ,ze takich jak ja jest wielu
Bukowe ,jesienne lasy sa piekniejsze w sloncu ale te wczorajsze przy pochmurnym niebie ,tez byly wyjatkowe. W tygodniu juz do nich nie zagladne a w weekend moze byc juz tam calkiem inaczej
Ostatnio edytowany przez Luce (2019-11-04 21:57:49)
Offline