...tylko nietuzinkowi ludzie idą pod prąd...
Wypytywanie o północy
Hans Magnus Enzensberger
Gdzież, którą trzyma moja ręka, przyjaciółko,
przebywasz, przez jakie sklepienia
przenika, gdy na wieżach dzwony
marzą, że nareszcie pękły,
twoje serce?
Gdzie, przez jakie to śpieszysz wyręby, ty,
której lekko dotykam wargami, jakie
nocne ziele muska cię i odurza,
marzycielko, jakiż bród zrasza
twoje sto-py?
Gdzie, gdy niebo szarzeje puste, najdroższa,
szumisz w sennym sitowiu, głaszczesz
drzwi i grobowce, czyjego posłańca,
który cicho drży, darzą pocałunkiem
twoje usta?
Gdzie jest ta fletnia, do której ucho skłaniasz,
gdzie zawodzenie, co ci włosy bezgłośnie
rozburza, a ja leżę zdrętwiały
i nasłuchuję, i czuwam, i dokąd to lecą
twoje ptaki?
Gdzie, w jakie wplątało cię lasy,
którą trzyma moja ręka, przyjaciółko,
Twoje marzenie?
Przełożył
Grzegorz Prokop
Offline
Gość
Liebe ist vie ein Schatz
kostbar und selten
Danke fur die 3 plus 2 schonen Jahre
Gość
W środku życia
Po końcu świata
po śmierci
znalazłem się w środku życia
stwarzałem siebie
budowałem życie
ludzi zwierzęta krajobrazy
to jest stół mówiłem
to jest stół
na stole leży chleb nóż
nóż służy do krajania chleba
chlebem karmią się ludzie
człowieka trzeba kochać
uczyłem się w nocy w dzień
co trzeba kochać
odpowiadałem człowieka
Tadeusz Różewicz
Amory
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Naglą myśl i możliwość buchająca pieśnią,
o której sen ostrzegał radosnym półgłosem...
Zamiast ust, które jeszcze całować się nie śmią
— papieros, zapalony drugim papierosem.
Zetknięcie ramion w loży lub w głębi karety,
koncentrujące życie w płonącym rękawie!
Słodkie ognie bengalskie, rozkoszne rakiety,
i oczy roześmiane w śmiertelnej zabawie.
Shake-hand za długi nieco, a chcący trwać wiecznie,
i odpychanie ludzi: nie mówcie! nie radźcie!
i słowa, drżące, wdzięczne, niepotrzebne, śmieszne,
Jak koronki i wstążki na przecudnym akcie.
Offline
Z "Życia nowego" Sonet XXVI
Dante Alighieri
Jakiż to piękny widok i jaki uroczy,
Gdy pani moja kogo uprzejmie pozdrowi.
Wdzięku jej oniemiały język nie wypowie
Ani śmią na nią spojrzeć zachwycone oczy.
Pośród szmerów pochwalnych, dobrotliwa, kroczy,
A czar skromności wkrąg jej postać spowił.
Rzekłbyś, z niebios zstąpiła, aby człowiekowi
Ukazać obraz nieziemskich rozkoszy.
Pod jej spojrzeniem wnet serca się kruszą
I spływa na nie słodycz takiej łagodności,
Że kto nie doznał jej, ten nie uwierzy.
A ust jej uśmiech tak wonny i świeży,
Tak pełen wielkiej niebiańskiej miłości,
Jak gdyby mówił cicho: westchnij, duszo.
Offline
W noc letnią
Ignacy Baliński
I
Słyszysz, luba, ten szept cichy
Nocną dobą,
Te szemrzące wokół głosy?
Wonnych kwiatów to kielichy,
Otulone w krople rosy,
Gwarzą sennie między sobą.
Chcesz podsłuchać razem ze mną
Kwiatów płotki?
Miłość nasza je zachwyca,
O niej gwarzą nocą ciemną.
— Nie widziałam — bladolica
Mówi lilja — takiej słodkiej.
— Nie pamiętam tak prawdziwej —
Fiołek mały
Szepnął z cicha śród pacierzy.
— Ani — westchnął goździk tkliwy —
Takiej rzewnej, czystej, świeżej,
Nieśmiertelnik:
— Ni tak stałej.
Obudzona tym szelestem
Z dumy sennej,
Rzekła róża, płonąc cała:
— Choć miłości kwiatem jestem,
Nigdym jeszcze nie widziała
Tak gorącej i płomiennej.
II
Ciepło i ciemność otuliły ziemię.
Żaden blask nie drgnie, gwiazda nie zamruga,
W gałęzi splotach każdy listek drzemie...
Czemu jak wieczność noc ta nie jest długa?
Ciepło i ciemność otuli ziemię.
Najdroższa, tylko dłoń twą czuję w dłoni.
Ciepło to miłość, ciemność— zapomnienie.
Więc zapomnijmy o czasu pogoni,
O tern, że kędyś słońca jest jaśnienie,
Wiew jakichś wichrów, jakichś myśli brzemię!
Ciepło i ciemność otuliły ziemię;
Ciepło to miłość, ciemność— zapomnienie.
Najdroższa, tylko dłoń twą czuję w dłoni...
Najdroższa! dusze utopmy w tej toni,
Lecz jej nawet nie zmąci fal drgnienie...
Ciepło i ciemność otuliły ziemię,
Ciepło to miłość, ciemność— zapomnienie.
O! jak rozkosznie zrzucić myśli brzemię
I trwać tak razem długo nieskończenie,
W cieple i mroku, dłoń trzymając w dłoni...
Offline
Gość
Proszę o więcej codziennie zaglądam,ale ostatnio nie ma co poczytać
Pieśń ostatniego spotkania
Anna Achmatowa
Jak bezradnie serce się kurczyło,
A chód jeszcze był lekki i miękki,
Lecz na prawą dłoń nałożyłam
Rękawiczkę z mej lewej ręki.
Wydawało się: stopni tak wiele,
Lecz wiedziałam, że trzy, na pewno!
Pośród klonów jesienny szelest...
On poprosił: "O, umrzyj ze mną!
Oszukały, zabrały mi siły
Losy zmienne i nierozumne".
I odrzekłam: "O, miły, miły,
Mnie tak samo! I z tobą umrę..."
To jest pieśń ostatniego spotkania.
Popatrzyłam na dom w mrocznym cieniu.
Oświetlona tylko sypialnia
Obojętnej świecy płomieniem.
Przełożyła
Gina Gieyszto
Offline
Gość
O miłość warto walczyć ,ponieważ wszystko przemija rownież człowiek
Stanie sie z nim to ,co z roslinnością stepową
Gdy przyjdzie zimny wiatr zostanie zniszczony
I zniknie po nim wszelki ślad
Tylko kochając jesteśmy niesmiertelni.
Do Almy
Jan Barszczewski
Dlaczego ciągle smutny rozmyślam o tobie?
Chcę widzieć choć z daleka jasność twego czoła,
Lecz ty jak sen przyjemny, jak postać anioła
Wnet znikasz — i żal tylko zostawiasz po sobie!
Idę wszędzie za tobą — choć dusza w żałobie
Brzemię ciągłych goryczy ledwie dźwigać zdoła...
"On zginie jak szaleniec!" tak niejeden woła.
Ja wszędzie szukam ciebie —ja marzę o tobie.
Choć straszna grozi burza — cierpliwy i śmiały
Ja przez pustynie świata ostrą idę drogą,
Tu szydzą ze mnie chmury, tu mi grożą skały,
Ranią, szydzą i grożą, lecz wstrzymać nie mogą!
Almo! o, ja aż wtenczas zgubię cię na wieki,
Gdy śmierć mi w pielgrzymce zasłoni powiek
Offline
Tej nocy
Z poezji Inków
Tej nocy śniłaś mi się,
ay! tak, tak, gołąbeczko,
spałem przy tobie,
ay! tak, tak, gołąbeczko.
Nie mam więcej spoczynku
ay! tak, tak, gołąbeczko,
ani w łóżku, ani we śnie,
ay! tak, tak, gołąbeczko.
Przełożył Józef Keksztas
Offline
Zasypiając
Tadeusz Różewicz
Ciało zasypiając
szepcze do siebie
poufnie
jesteś jedyne niepowtarzalne
czujesz o moja dłoni
ciepło moje
czy czujesz jak żyję pulsuję
pod tobą
czujesz jak się prężę
węszę zdobycz
Tamtej nocy
moje ciało pragnęło
pożądało twojego
skradało się
skakało do gardła
Zasłony
jak bandaże
spowiły związały
utaiły ranę twego ciała
jak wyjąć
wyłuskać
z tych zasłon
słów gestów
jak wydobyć
twoją cielesność
wyjawić
płeć
Nasze ręce
były mądrzejsze od nas
usta mądrzejsze od słów
byliśmy jak
zwierzęta zanurzone
w przyśpieszonym oddechu
zwierzęta
które rozmnożyły się
tak zatrważająco
nieobliczalnie
w XX wieku
zwierzęta tajemnicze
które urodziły boga
a potem go zabiły
Offline
Szkic do erotyku współczesnego
Tadeusz Różewicz
A przecież biel
najlepiej opisać szarością
ptaka kamieniem
słoneczniki
w grudniu
dawne erotyki
bywały opisem ciała
opisywały to i owo
na przykład rzęsy
a przecież czerwień
powinno opisywać się
szarością słońce deszczem
maki w listopadzie
usta nocą
najplastyczniejszym
opisem chleba
jest opis głodu
jest w nim
wilgotny porowaty ośrodek
ciepłe wnętrze
słoneczniki w nocy
piersi brzuch uda Kybele
źródlanym
przeźroczystym opisem
wody
jest opis pragnienia
popiołu
pustyni
wywołuje fatamorganę
obłoki i drzewa wchodzą
w lustro
Brak głód
nieobecność
ciała
jest opisem miłości
jest erotykiem współczesnym
lato 1963
Rok 63 to mój rok, może dlatego często ponosi mnie fantazja...
Offline
Biblia
Stary Testament
OBLUBIENIEC:
4
1 1 O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja,
jakże piękna!
Oczy twe jak gołębice
za twoją zasłoną2.
Włosy twe jak stado kóz2
falujące na górach Gileadu.
2 Zęby twe jak stado owiec strzyżonych,
gdy wychodzą z kąpieli:
każda z nich ma bliźniaczą,
nie brak żadnej.
3 Jak wstążeczka purpury wargi twe
i usta twe pełne wdzięku.
Jak okrawek granatu3 skroń3 twoja
za twoją zasłoną3.
4 Szyja twoja jak wieża Dawida,
warownie zbudowana;
tysiąc tarcz na niej zawieszono,
wszystką broń walecznych4.
5 Piersi twe jak dwoje koźląt,
bliźniąt gazeli,
co pasą się pośród lilii.
6 Nim wiatr wieczorny powieje
i znikną cienie,
pójdę ku górze mirry,
ku pagórkowi kadzidła.
7 Cała piękna jesteś, przyjaciółko moja,
i nie ma w tobie skazy5.
8 Z Libanu przyjdź, oblubienico,
z Libanu przyjdź i zbliż się!
Zstąp ze szczytu Amany,
z wierzchołka Seniru i Hermonu,
z jaskiń lwów,
z gór lampartów6.
9 Oczarowałaś me serce, siostro ma, oblubienico,
oczarowałaś me serce
jednym spojrzeniem twych oczu,
jednym paciorkiem twych naszyjników7.
10 Jak piękna jest miłość twoja,
siostro ma, oblubienico,
o ileż słodsza jest miłość twoja od wina,
a zapach olejków twych nad wszystkie balsamy!
11 Miodem najświeższym ociekają wargi twe, oblubienico,
miód i mleko pod twoim językiem,
a zapach twoich szat
jak woń Libanu.
12 Ogrodem zamkniętym jesteś, siostro ma, oblubienico,
ogrodem zamkniętym, źródłem zapieczętowanym8.
13 Pędy9 twe - granatów gaj,
z owocem wybornym kwiaty henny9 i nardu9:
14 nard i szafran, wonna trzcina10 i cynamon,
i wszelkie drzewa żywiczne,
mirra10 i aloes, i wszystkie najprzedniejsze balsamy10.
15 [Tyś] źródłem mego ogrodu11, zdrojem wód żywych
spływających z Libanu.
OBLUBIENICA:
16 Powstań, wietrze północny, nadleć, wietrze z południa,
wiej poprzez ogród mój, niech popłyną jego wonności!
Niech wejdzie miły mój do swego ogrodu
i spożywa jego najlepsze owoce!
Offline
Gość
Kiedy świeci księżyc na niebie,
Dama w bieli odwiedza mnie.
- Wyjdę za mąż, wyjdę za ciebie -
Taki sens z jej milczenia tchnie.
Blask jej piękna trudno wytrzymać,
Łatwiej zdobyć Mount Everest,
Sroższa też niż najsroższa zima
Moja nocna bogdanka jest.
Lecz gdy ranek nastanie tylko -
Był tu gwiezdny blask, ale pierzchł -
Gość mój biały stopnieje z chwilką,
Gdy w świtanie przechodzi zmierzch.
Ja zostanę, stojąc jak wcześniej,
Ciesząc się, że pięści mnie świt.
W końcu jestem tylko popiersiem
Wieszcza, co go nie zna już nikt.
(Vladimir Stockman)
Ja ciebie kocham
Adam Asnyk
Ja ciebie kocham! Ach te słowa
Tak dziwnie w moim sercu brzmią.
Miałażby wrócić wiosna nowa?
I zbudzić kwiaty co w nim śpią?
Miałbym w miłości cud uwierzyć,
Jak Łazarz z grobu mego wstać?
Młodzieńczy, dawny kształt odświeżyć,
Z rąk twoich nowe życie brać?
Ja ciebie kocham? Czyż być może?
Czyż mnie nie zwodzi złudzeń moc?
Ach nie! bo jasną widzę zorzę
I pierzchającą widzę noc!
I wszystko we mnie inne, świeże,
Zwątpienia w sercu stopniał lód,
I znowu pragnę — kocham — wierzę —
Wierzę w miłości wieczny cud!
Ja ciebie kocham! Świat się zmienia,
Zakwita szczęściem od tych słów,
I tak jak w pierwszych dniach stworzenia
Przybiera ślubną szatę znów!
A dusza skrzydła znów dostaje,
Już jej nie ściga ziemski żal —
I w elizejskie leci gaje —
I tonie pośród światła fal!
Ostatnio edytowany przez Nemo (2019-06-12 04:37:59)
Offline
Gość
(Katarzyna Ślączka)
ŁYŻECZKOWANIE
Wczoraj kazałam ciału rozebrać się do naga.
Dotykam go teraz po kawałku – miękko, pusto;
poniżej żeber wielka głucha jama;
wilgotny świeży grób, na który nie umiem patrzeć,
nad którym nie umiem płakać.
Nagle tyle rzeczy wymaga zapomnienia.
Pluszowe kocyki, kołysanki,
imię, jak spóźniony list, którego nie zdążyłam nadać.
A przecież trzeba jeszcze nakarmić szczenięta,
odebrać ze szkoły cudze dzieci.
To chyba trochę potrwa,
ale obiecuję, wkrótce, może już na wiosnę,
jak tylko rozkwitną blizny,
wybrzuszę się od początku, wypatroszę pamięć do czysta.
.
Gość
MILENA
urodziła się z zaciśniętymi rączkami
miała być tak silna i mocna jak chłopiec
była niechcianym dzieckiem więc Bóg uczynił ją piękną
ojciec od początku zabijał w niej dziewczynkę
kokarda po kokardzie
siniak po siniaku
ojczym był delikatniejszy
sadzał ją na kolanach i dotykiem liczył
wszystkie kwiatki na sukience
najwięcej ich było w dole brzucha
trzydzieści lat później spotkałam ją na ulicy
nie zmieniła się wcale
jest psychologiem
naprawia dużych chłopców
Z "Odludków i poety"
Aleksander Fredro
(fragment)
Miłość! miłość kobiety ma wszystko nagrodzić?
Miłoby to nam było tym snem się uwodzić,
Gdyby nie przebudzenie za bliskie niestety!
Wierzysz biedny kobietom, nie znasz co kobiety!
Kocha cię, mówisz, kocha? przysięgać ci będzie,
Życie swoje narazi w szalonym obłędzie,
Puszcza, byleby z tobą, powabem ją znęci,
Spokój, imię, majątek... wszystko ci poświęci;
Wtedy, tylu dowodom raz zaufasz przecie,
Uwierzysz, że nad ciebie nic już nie ma w świecie.
Pomyślisz, że i cnotą chcą się jeszcze szczycić,
Musi jak powój drzewa ciebie się uchwycić,
Ale nie! Sama nie wie, mniej czuła niż płocha,
Czy jutro kochać będzie tego co dziś kocha;
Ginie, kona dla ciebie... i nie zna po chwili.
Wtenczas, niech się twój umysł wstrzymywać ją nie sili;
Twoje prawa są niczem, twój gniew nic nie znaczy,
Z twoich wyrzutów się śmieje, cieszy się z rozpaczy.
O! ten, co swoje szczęście połączył z kobietą,
Chwycił gałąź bluszczową nad przepaścią skrytą:
Urywa się i pada, ginie wśród kamieni,
A na górze, blusz bluszczem, znowu się zieleni.
Offline
Gość
Dziś mija 74 rocznica śmierci Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej
Witaj Nieznajoma.
Trąciłaś płodną Poetkę więc też sobie pozwolę jeden z jej wierszy tutaj zacytować...
Amory
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Naglą myśl i możliwość buchająca pieśnią,
o której sen ostrzegał radosnym półgłosem...
Zamiast ust, które jeszcze całować się nie śmią
— papieros, zapalony drugim papierosem.
Zetknięcie ramion w loży lub w głębi karety,
koncentrujące życie w płonącym rękawie!
Słodkie ognie bengalskie, rozkoszne rakiety,
i oczy roześmiane w śmiertelnej zabawie.
Shake-hand za długi nieco, a chcący trwać wiecznie,
i odpychanie ludzi: nie mówcie! nie radźcie!
i słowa, drżące, wdzięczne, niepotrzebne, śmieszne,
Jak koronki i wstążki na przecudnym akcie.
Offline
Gość
Ofelia
Ach,długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie,w sieci wodorostów,
zanim nareszcie uwierzę,
że mnie nie kochano,po prostu.
(Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)
Kto dzisiaj kocha
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Dziś dla miłości nie róże, lecz osty,
Nie masz już dla niej łatwych dróg i prostych!
Kto dzisiakj kocha, nie wie, co spoczynek,
Co chleb bez ości i co dzień bez troski...
Offline
Halina Poświatowska
* * * /Kiedy umrę kochanie.../
kiedy umrę kochanie
gdy się ze słońcem rozstanę
i będę długim przedmiotem raczej smutnym
czy mnie wtedy przygarniesz
ramionami ogarniesz
i naprawisz co popsuł los okrutny
często myślę o tobie
często piszę do ciebie
głupie listy - w nich miłość i uśmiech
potem w piecu je chowam
płomień skacze po słowach
nim spokojnie w popiele nie uśnie
patrząc w płomień kochanie
myślę - co się też stanie
z moim sercem miłości głodnym
a ty nie pozwól przecież
żebym umarła w świecie
który ciemny jest i kolor jest chłodny
Offline
Dziwne dziewczę
Narcyza Żmichowska
Dziwne dziewczę! Ja mówiłem:
Wybierz, co chcesz, sobie;
Kwiat do stroju, do zabawy
Dam diamentów tobie.
A gdyś smutna, na pociechę
Dam piosenkę tkliwą;
A chcesz szczęścia, to dam serce
I miłość prawdziwą.
Ona wszystko razem wzięła,
Razem pomieszała —
W moją piosnkę się przed ludźmi
Jak w kwiatek ubrała.
A gdy łezki miała w oczach,
Gdy na twarzy smutek,
Dość jej było na pociechę
Wiązki niezabudek.
I w czym gorszy, okrutniejszy
Zamęt niepojęty! —
Serce wzięła na zabawkę,
Na szczęście — diamenty...
Offline
Podpatrzeni
Marian Gawalewicz
Księżyc się za chmurę schował,
Gdym cię pierwszy raz całował
I gdyś padła zapłoniona
Z cichym szeptem w me ramiona...
Stary plotkarz zza obłoku
Nieopatrznych miał na oku,
Potem plotkę swą na ciebie
Po calutkim puścił niebie.
Dziś ciekawych gwiazdek roje
Tajemnice znają moje
I niech tylko w noc mnie zoczą,
Szemrzą, szepczą i chichoczą...
Ot, mam teraz z nimi biedę,
Gdy pod twoje okno idę;
Jako mleczna droga długa,
Każda gwiazdka na mnie mruga.
Niechaj sobie mruga zdrowo,
Z pochyloną pójdę głową,
Dużo sobie z tego robię,
Gdy mam całe niebo w tobie.
Offline
PRZEBUDZIŁEM SIĘ
Przebudziłem się o świcie
Wpierw do zrozumienia
Wszystkie rozumy zjadłem
Myślałem, że ma to znaczenie
Szeptem jestem ciągłym
Do szpiku przesiąknięty
Płynie we mnie rzeka
Miliardów słów nieświętych
Przez eony kręcony
W koła świata młynie
Żmijami kąsany
Za grzech mój przez Erynie
A grzechem moim ciemność
Ciemność zapomnienia
Walką więc przesiąkłem
Karą oddzielenia
A głosy ciągle szepczą
Tak jak morze szumi
Wyszumieć je muszę
By treści swe zgubić
I do niebios wołam
W wieczystej udręce
Aby rozpuściły
Naturę krwi gęstej
Serce już dotknęło
Świętych Blasków Słońca
I tęsknotą jestem
Tęsknotą gorący
I wiem już, że nic nie wiem
Że nic nie pamiętam
A historia świata
W ciałach mych zaklęta
W morzu ludzkim pływam
Oddychać nie mogę
Wynurzam w świat bogów
Na powierzchnię głowę
I w ciele centaura
Jeszcze uwieziony
A serce już w gwiazdach
Śpiewem ich niesione
Czuję-Światłem jestem
Przez ciemność pojmanym
I brzęczą tak głośno
Niewiedzy kajdany
Ach Słońce Najświętsze
Rozpuść ludzkie morza
By z lepu skał zimnych
Wznieść się w Twe przestworza
Ach Słońce Najświętsze
Ześlij Gnozy Blaski
Wyzwól biedną ludzkość
Z ciemności potrzasku
Niechaj Chwała Twoja
Na Ziemi zagości
Niech kryształ rozpuści
Oda do Radości
Emilia Wróblewska - Ćwiek
Z tomiku "Dzwonu Dźwięk"
Offline