...tylko nietuzinkowi ludzie idą pod prąd...
Witaj Haniu jak najbardziej dobre wiesci Moje kotowate latem ,nocami sa na zewnatrz .W dzien jak twoje odsypiaja nocne eskapady Zaczna sie chlodniejsze noce to beda wiecej w domu. Kiedys jak mieszkalam praktycznie w lesie to sie balam je zostawiac na noc.
Dobranoc
Offline
He,he...dobre Ale moze byc na odwrot. Nie wiem czy wiecie ale jest bardzo duzo panow ,ktorzy maja koty
Offline
Cześć Wam , ja jak zwykle , piszę jak się coś dzieje.
Tym razem moje koty zdrowe, ale nie o to chodzi.
Mam problem z kotem , którego od ok . roku dokarmiam , to kot bezdomny, pisałam o nim i jego kleszczach , nie mogłam mu pomóc , bo się mnie bał , zjadl i odchodził , od dłuższego już czasu przestał się bać , tak przed latem chyba , nabrał do mnie zaufania , usunęłam mu nawet parę kleszczy, a teraz nie odstępuje mnie nawet na krok , zadomowił się całkiem na tarasie , spędza tu całe dnie , ale niestety atakuje moje koty , gdy chcą wyjść do ogrodu . Doszło do tego , że wypuszczam je drzwiami wejściowymi od strony ulicy.
One się go boją , czasem biedne przemykają , chcąc wejść do domu , przebywają w ogrodach sąsiadów , no i jest do tego mój mąż, który wrzeszczy , że mam tego kota wyganiać, on już wyganiał ale bezdomny i tak przychodzi.
Robi się zimno i się martwię , że ten kot zamarznie przesiadując na leżaku , o jakiejś ciepłej budzie maż nie chce słyszeć , byłoby prościej , gdyby on nie tukł tych moich kotów , ale niestety, one sią go bardzo boją , to duży kocur , niekastrowany. Nie wiem co robić , może macie jakiś pomysł , pliiiis.
Offline
Cześć Hania...no to masz problem
Kota trzeba by wykastrować...to na sam początek.On Twoich kotów nie polubi,bo to jest jego teren i go broni.Nic na to nie poradzisz.Kotu postaw na tarasie karton ciepło wymoszczony,by mógł się schować w razie zimna.Jeżeli mąż będzie dalej wrzeszczał,to złapcie kota i odwieźcie do schroniska...może tam ktoś go zaadoptuje?
Tak na przyszłość-obcych kotów się nie dokarmia,przynajmniej nie na swojej posesji.
Ale może Luce coś poradzi?...ale nie ma jej w ten weekend.
Offline
Haniu,
Koty to zwierzęta terytorialne. Ty umożliwiłaś mu zdobycie terytorium.
Kłopot w tym, że to jest twoje terytorium, na którym on jest trylko tolerowany,
Innymi słowy, weź kij i przepędź dziada.
On wróci, bo wie że żarełko czeka, ale będczie ostrożny.
Kiedy twoje koty będą na balkonie, kij musi być w zanadrzu.
On musi poprostu czuć, że jest tolerowany, ale nie jest u siebie,
Powodzenia
Offline
Haniu przykro mi,rzeczywiscie macie klopot.
Kota zal jak kazdego innego. Niekastrowany ,bedzie mocno bronil swojego terenu gdzie dajesz mu jesc. On przyjal tez twoja akceptacje.
Meli i Nemo dobrze radza. Niby wszystkie rady dobre ,tylko ciezko zdecydowac co z ta zywa istota zrobic.
Wnioskuje ,ze przez taras wychodza na ogrod twoje koty. Na tarasie wypoczywa tez ten trzeci kot i przegania twoje koty.
Mozna na jakis czas z tarasu wyniesc krzesla lub fotele na ktorych przesiaduje ten Trzeci. Nie dac mu mozliwosci na cieple przesiadywania na tarasie. Natomiast to na czym on lubi lezec przeniesc w glab ogrodu . Moze do jakiejs budy. Pudelko kartonowe zamoknie od deszczu. Mozna mu wymoscic normalna bude. I tam wlasnie dac mu jesc.
Zrobic mu przeprowadzke z tarasu. I jedenie podawac tylko z dala od tarasu. Glaskanko tez tylko dalej od domu.
Kastracja jest dobra rada. Kocisko nie bedzie juz takie waleczne a i moze odpusci twoim kotom.
Na poprzednim miejscu gdzie mieszkalam tez mialam Miska sasiada. Zaniedbane kocisko,dostawalo ode mnie jedzonko i ulge od kleszczy. Moj kocur zgadzal sie z nim i wlasciwie go tolerowal. Misiek byl mlodym kotem i podporzadkowal sie mojemu kocurowi. Ale moja kotka nieakceptowala go. Miesiacami nie wychodzila z domu.
Tak sobie mysle,ze szkoda tego trzeciego. Jak kazdego bezdomniaka. Moze znajdzie sie ktos ,kto sie nim zaopiekuje ? Warto popytac.
Ostatnio edytowany przez Luce (2019-10-28 20:51:17)
Offline
Dzięki wszystkim za radę , niestety kastracja nie wchodzi w grę , kot nie da się wziąć na ręce , a co dopieo zapakować do transporterka, mój mąż zresztą nie chce o tym nawet słyszeć. twierdzi , że to moja wina , w ogóle zaczyna sę wściekać jak tylko mówię , że temu kotu zimno , nie mam serca go przeganiać , noszenie jedzenia poza taras nie wchodzi w grę , bo mamy wspólną część ogrodu z sąsiadem z góry, ja na początku tak robiłam , to sąsiad wlazł w miskę z karmą , no nie był zadowolony.
Mogę zabrać leżaki i krzesła z tarasu , ale kot i tak większoćć dnia spędza pod drzwiami tarasowymi na kaflach , mamy dwa wyjścia od sypialni i salonu.
O budzie mąż też nie chce słyszeć. Narazie kot spędza noc na leżaku , ma tam koc , ale nie da się przykryć, zaraz złazi i leży na kaflach , zaczynają się przymrozki i mi go żal , moje koty śpią porozkładane w cieplutkim domu , a on niestety, choć próbował mi już wejść do domu . Na propozycję Luce , żeby popytać , może go ktoś weźmie , no to , nie mam tu jakiś zaprzyjaźnionych sąaiadów, a tych , których znam , to nie chcą nawet słyszeć .
Kot wcześniej mieszkał dwie przecznice dalej , też na tarasie , albo w tujach , bo go widywałam , nawet pytałam o niego , no ale pani z tego domu od tarasu poinformowała, że to przybłęda . Nie jej kot . Domyślam się , że polował i żywił się sam, miał brzydkie zmierzwione futerko , był wychudzony , teraz to zupełnie inny kocur , przytył , sierść ma lśniącą , jest dużym kotem , o wiele większym od moich , ale moje były wcześnie kastrowane, podobno po kastracji koty już nie rosną , w każdym razie , moje już niewiele urosły. Intensywnie myślę co to zobić , jak sądzicie , czy jak on śpi na tym leżaku w nocy z podłożonym kocykiem , to nie zamarznie? Może wcześniej spał w jakiejś piwnicy , czy garażu to przeżył zimy z mrozem. My mieszkamy w dzielnicy , gdzie wkoło są same domki z garażami i ogrodami , nie ma bloków . Najciekawsze jest to , że on pojawił się u nas z innym kotem , którego też dokarmiałam , ale okazało się , że to kot sąsiadki , którego ona odchudzała. Tego kota on toleruje i pozwala mu jeść ze swojej miski , pomimo iż jest wykastrowany i znacznie mniejszy. Ten od sąsiadki też wiecznie u nas przesiaduje , ale bawi się z moimi kotami , gania z nimi i jest całkiem przyjazny. Jak coś wymyślę to napiszę , zaczyna się robić coraz chłodniej i wpadam w panikę , że ten kot zamarznie .
Ostatnio edytowany przez hania (2019-10-29 13:27:19)
Offline
Haniu swietnie cie rozumiem. Szkoda kota i juz.
U mnie dzikie koty lapia do kastracji z tzw towarzystwa opieki nad zwierzetami. Pozniej wypuszczaja je na to samo miejsce . Mozesz sie poradzic takich ludzi jesli zdecydujesz o jego kastracji. Nie mam pojecia jak je lapia. Ale sie dowiem
Mozna mu z koca zrobic taki daszek nad tym kocem czy poduszka ,na ktorej spi. Wystarczy przywiazac koc do poreczy lezaka (jesli on je ma ). Albo podstawic mu cos takiego :
Sadze ,ze Trzeci nie zamarznie Jak bedzie bardzo zimno to sie gdzies schowa. Tyle ,ze koty sa delikatne i latwo o jakas infekcje lub przeziebienie. Wiekszosc jest przekonana ,ze dziki kot da sobie rade w naturze. I daje ,tylko ,ze krotko zyje
Mozna dac ogloszenia u weterynarza lub w sklepach,ze poszukuje sie czlowieka z wielkim sercem ,ktory by przygarnal na wpol dzikiego kota. Bo zima tuz,tuz....
Tyle ,ze z dzikusami roznie bywa. To on wybiera czlowieka a nie odwrotnie. Moze byc tak,ze ktos przygarnie a ten gotowy uciec Ech.....
Pisz Haniu co wymyslilas
Offline
Jeszcze tak dzisiaj myslalam o tym Trzecim u Hani. Jak na lezaczku mu postawisz taka ciepla pluszowa budke to bedzie w niej spal Mam sasiadke jakies trzy domy dalej. Ma kota ,ktory ciagle siedzi na zadaszonym tarasie. Juz kiedys myslalam ,ze nie chca go w domu bo jedzonko tez dostaje na tarasie. Kiedys wlascicielka mowila ,ze kot ma 16 lat i jest chory na nerki. Ma specjalistyczna karme i jak na razie ma sie dobrze ,tylko ze bardzo chudziutki. Dzisiaj tak delikatnie pytalam dlaczego on ciagle na tym tarasie. Otoz ,okazalo sie ,ze to tez kot przybleda. Ale maja go od mlodego. Maz nie chcial kota w domu. I kot zostal ale na zewnatrz. Jak juz maz sie przekonal do niego i nie ma nic przeciwko temu, to kot nie chce wejsc do domu. Nawet w mrozy pozostaje na zewnatrz. Na tarasie ma taki wyscielony futerkiem hamaczek.I jest welniana budka ,drewniana tez
Jesli twoje koty maja wyjscie z innej strony to moze wszystko sie ulozy. Ja zycze,zeby ten Trzeci dolaczyl do waszych kotow . Nawet jesli pozostanie na zewnatrz Powodzenia
Offline
Koty superinteligentne zwierze.
https://www.youtube.com/watch?v=WWeYthG7g84
I koty na wesolo
https://www.youtube.com/watch?v=vxHER3a7uDg
Offline
Dzięki za podpowiedzi, na razie bezdomny śpi w kartonie przed drzwiami na tarasie. Karton na wycieraczce , w środku taka mata dla kotów z ceratką pod spodem, na to kocyk , na to drugi koc polarowy , złożony na 4 , kot nie da się przykryć , jak to zrobię to zaraz wyłazi z tego kartona, na tarasie mamy taką dużą plastykowa skrzynkę tam są dwa złozone pluszowe siedziska dla kotów , raz tylko tam spał , woli ten karton, wczoraj go przykryłam jak leżał sobie na leżaku , wystawał mu tylko łepek i szyja. Tak sobie patrzył na świat . O tym żeby go wziąć do domu na trzeciego nie ma mowy , moje koty panicznie go się boją , opbchodzą go szerokim łukiem , jeśli pojawiają się na tarasie , gdy on jest , a jest prawie cały czas. Wymyśliłam lepsze rozwiązanie niż buda, o ile się sprawdzi , Otóż z tyłu domu w ogrodzie stoi nieużywana klatka od królików , trzymamy tam też drzewo do kominka , jest duża drewniana , chcę ją ocieplić styropianem i wyłożyć tym kocem z kartonu , albo wręcz wstawić tam ten karton , może uda się go tam przenieść , to znaczy musi sam tam wejść , narazie nie ma jeszcze mrozów , ta klatka jest duża , byłoby mu wygodnie i cieplej niż w tym kartonie , no zobaczymy . Napiszę co dalej.
Meli jak się nazywa to szczepienie przeciw wściekliźnie?, mam termin szczepienia w tym m-cu i chciałabym sprawdzić w książeczkach moich kotów , czy w w poprzednimoku miały to szczepienie..
Offline
Haniu-bardzo pochwalam,jak to bezdomnemu wymościłaś gniazdko...on raczej w tym kartonie zostanie,bo koty przyzwyczajają się do miejsca.No i nie lubią się przykrywać.
Nazwy szczepionki Ci nie podam,bo nie wiem,jakimi szczepiono Twoje koty.Wścieklizna jest co 2 lata....
No i pilnuj,by miał zawsze świeżą wodę do picia
Offline
Swietny pomysl Haniu. Trzymam kciuki ,zeby dal sie przeniesc. Ale jak mu bedziesz tam podsylac jedzonko to bedzoie pilnowal tego miejsca
Offline
Juz wspominalam ,ze w zwierzyncu mamy dzikiego kota. Krotko przypomne jego historie. Nieopodal w lesie,pare lat temu zaczely sie mnozyc domowe koty. Zapewne te niechciane,porzucone ,zaczely zyc na wlasna ..lape Wylapano je,wykastrowano i wysterylizowano. Te co daly sie udomowic ,znalazly dom. To byly nieliczne osobniki. Wiekszosc wrocila na swoje lesne tereny. Do nas przykolegowal sie kocur. Az dziw ale na terenie gdzie sa psy i to niemalo ! Madralinski kocur chodzi po zagrodzonej czesci posesji ,gdzie jest nasz drob,kozy i swinki. przyjmuja go od dawna jak swojego. Ale najchetniej odpoczywa pod duza wiata ,gdzie skladujemy siano dla zwierzat. Jak tylko jest sloneczko to zaraz mozna go zobaczyc jaks ie w nim grzeje. A tak to spi sobie glebiej tych kostek siana.Niedawno podeszlam ,zeby mu zrobic ladny portret. Mozna do niego calkiem blisko podejsc ale nie wyciagac rak w jego kierunku. Czasami biore siano i on nie ucieka tylko wyzej sie sadowi. Mowie do niego i on jest spokojny. Mysle,ze chyba przeczuwa jak ktos ma inne zamiary co do niego. W zwierzyncu nikt by mu krzywdy nie zrobil ,ale czasami wystarczy tylko pomyslec o poglaskaniu dzikusa i...kot czmycha.
Telepatia moi drodzy,telepatia....
Kocur jest u nas jakies 3 lata. Kolega zrobil mu taka zagrode ,zeby na to siano nie mogly wejsc psy. Kot to szybko zrozumial i teraz jak wychodza psy na zewnatrz to ten nawet nie ucieka. Pod dachem tez ma wyjscie w razie czego.
Nie dokarmiamy go. Niech zostanie calkiem wolnym kotem. Kolezanka czasami sie martwi latem czy aby nie w kleszczach ale nic na to nie wskazuje. Tez kiedys juz o tym pisalam ,ze moje koty od pewnego czasu nie maja w ogole kleszczy i nie sa niczym zabezpieczane. Nie wiem,moze cos jedza ,ze kleszcze ich unikaja? Na tamtym miejscu zamieszkania mialy kleszcze przez pierwsze lata a pozniej juz nie. Natomiast mlody kocur sasiada gdyby nie moja pomoc to chyba by go zjadly .
Wracajac do naszego zwierzynieckiego kota. Wyglada na zdrowego i zadowolonego.Kastrowany ma duze szanse na spokojne, dlugie zycie bez chorob.
Kiedys Hani poisalam o tym starym kocie z sasiedztwa,ktory calymi dniami przesiaduje na tarasie. Ostatnio widzialam jak wychodzi z domu. Sasiadka smiala sie ,ze mezowi tak glupio,ze kiedys mu nie pozwalal wejsc do srodka i teraz sam go na rekach wnosi do mieszkania Ale kocur pomimo sedziwego wieku i choroby lubi przebywac na zewnatrz.
Ostatnio edytowany przez Luce (2019-11-22 21:40:55)
Offline
Na tym sianie sama bym poleżała
Piękny kocur i jaki wypasiony....widać myszy są lepsze od puszkowego świństwa
Może kiedyś będę miała więcej czasu,to też wesprę sobą jakieś schronisko?...
Offline