...tylko nietuzinkowi ludzie idą pod prąd...
Gość
Nemo napisał:
Dziś zaufaj, znaczy wsadź palec w goowno.
a nóż widelec będą z tego nietuzinkowe perfumy
Gość
Jeśli targ w "Skarborough" odwiedzić chcesz.
Pietruszka, szałwia, rozmaryn i tymianek.
Pozdrów ode mnie jedną z mieszkanek
Ona kiedyś była moją prawdziwą miłością.
Powiedz by uszyła mi koszule z muślinu (Na zboczu wzgórza, głęboko w zielonym lesie).
Pietruszka, szałwia, rozmaryn i tymianek. (Śledząc wróbla na zaśnieżonej ziemi).
Lecz szwu ni haftu niech nie tknie nić. (Koc i pościel dziecka góry).
Wtedy będzie moją prawdziwą miłością.
Józef Ignacy Kraszewski
Dziad i baba
Był sobie dziad i baba,
Bardzo starzy oboje,
Ona kaszląca, słaba,
On skurczony we dwoje.
Mieli chatkę maleńką,
Taką starą jak oni,
Jedno miała okienko
I jeden był wchód do niéj.
Żyli bardzo szczęśliwie
I spokojnie jak w niebie,
Czemu ja się nie dziwię,
Bo przywykli do siebie.
Tylko smutno im było,
Że umierać musieli,
Że się kiedyś mogiłą
Długie życie rozdzieli.
I modlili się szczerze,
Aby Bożym rozkazem,
Kiedy śmierć ich zabierze.
Brała oboje razem. —
„Razem! to być nie może,
Ktoś choć chwilą wprzód skona” —
„Byle nie ty nieboże”.
„Byle tylko nie ona”.
„Wprzód umrę, woła baba,
Jestem starsza od ciebie,
Co chwila bardziej słaba,
Zapłaczesz na pogrzebie”.
„Ja wprzódy, moja miła,
Ja kaszlę bez ustanku
I zimna mnie mogiła
Przykryje lada ranku”. —
„Mnie wprzódy”. „Mnie, kochanie”.
„Mnie mówię”. „Dość już tego,
Dla ciebie płacz zostanie”.
„A tobie nie? dlaczego?”
I tak daléj i daléj,
Jak zaczęli się kłócić,
Tak się z miejsca porwali,
Chatkę chcieli porzucić. —
Aż do drzwi — puk powoli.
„Kto tam?”
„Otwórzcie proszę,
Posłuszna waszéj woli,
Śmierć jestem: skon przynoszę”.
„Idź babo drzwi otworzyć!”
„Ot to: Idź sam, ja słaba,
Ja pójdę się położyć”,
Odpowiedziała baba. —
„Fi! śmierć na słocie stoi,
I czeka tam nieboga”,
„Idź otwórz z łaski swojéj” —
„Ty otwórz moja droga”
Baba za piecem zcicha
Kryjówki sobie szuka,
Dziad pod ławę się wpycha,
A śmierć stoi i puka.
I byłaby lat dwieście
Pode drzwiami tam stała;
Lecz znudzona nareszcie,
Kominem wleźć musiała.
Offline
Gość
Ludzie, co mają mało do roboty są wielkimi gadułami:
im mniej ktoś ma do myślenia, tym więcej gada.
Myślenie - to rozmowa z samym sobą, a kto mówi do siebie,
ten nie myśli wcale o mówieniu do innych.
- Charles - Louis de Secondat de Montesquieu
Gość
Ze złości
Kochałbym cię (psiakrew, cholera!),
gdyby nie ta niepewność,
gdyby nie to, że serce zżera
złość, tęsknota i rzewność.
Byłbym wierny jak ten pies Burek,
chętnie sypiałbym na słomiance,
ale ty masz taką naturę,
że nie życzę żadnej kochance.
Kochałbym cię (sto tysięcy diabłów),
kochałbym (niech nagła krew zaleje!),
ale na mnie coś takiego spadło,
że już nie wiem, co się ze mną dzieje:
z fotografią, jak kto głupi, się witam,
z fotografią (psiakrew!) się liczę,
pójdę spać i nie zasnę przed świtem,
póki z grzechów się jej nie wyliczę,
a te grzechy (psiakrew!) malutkie,
więc (cholera) złości się grzesznik:
że na przykład, wczoraj piłem wódkę
lub że pani Iks - niekoniecznie.
Cóż mi z tego (psiakrew!), żem wierny,
taki, co to "ślady po stopach"?...
Moja miła, minął październik,
moja miła (psiakrew!), mija listopad.
Moja miła, całe życie mija...
Miła! Miła! - powtarzam ze szlochem...
To mi życie daje, to zabija,
że ja ciągle (psiakrew!) ciebie kocham.
Władysław Broniewski
Leżący, nocą
Dlatego, ty,
taka spokojna, przyglądając się tobie,
jak gdybym badał, w nocy pragnąc powolutku dojrzeć kolor twych oczu.
Obejmując ci dłońmi twarz, kiedy leżysz tu wyciągnięta
u mego boku, przytomna, zbudzona, w milczeniu patrząca na mnie.
W oczach twych się pogrążyć. Spałaś. Patrzeć na ciebie,
bez zachwytu ci się przyglądać, suchym okiem. Jak nie umiem na
[ciebie patrzeć.
Bo nie umiem na ciebie patrzeć bez miłości.
Wiem o tym. Bez miłości jeszcze cię nie widziałem.
Jak wyglądasz bez miłości?
Czasem się zastanawiam. Patrzeć na ciebie bez miłości. Widzieć cię,
[jaka byłabyś z drugiej strony.
Z drugiej strony mych oczu. Tam gdzie przechodzisz,
gdzie byś szła z innym światłem, inną są,
z innym odgłosem kroków. Z innym wiatrem suknie twe rozwiewającym.
I przyszłabyś. Uśmiech... Przyszłabyś. Patrzeć na ciebie
i widzieć, jaka jesteś. Ta, co nie wiem, jaka jesteś.
Jaka nie jesteś... Bo jesteś ta, co tu śpi.
Ta, którą budzę, którą trzymam.
Która mówi cichym głosem: "Zimno". Która całowana przeze mnie szepce
nieomal krystalicznie, której zapach doprowadza mnie do obłędu.
Ta, która pachnie życiem,
czasem teraźniejszym, czasem słodkim
i wonnym.
Po którą wyciągam rękę, którą biorę i przygarniam.
Którą czuję jako stałe ciepło,
gdy siebie jako pośpiech czuję i popłoch
co mija, unicestwia się i spala.
Która trwa jak płatek róży nie blednący.
Która mi daje ciągle życie, obecne,
obecne niewzruszenie jak miłość, w moim szczęściu,
w tym budzeniu i zasypianiu, w tym świtaniu,
w tym gaszeniu światła i mówieniu... I milczeniu,
i trwaniu we śnie u boku stałego zapachu, który jest życiem.
Vicente Aleixandre
Przełożył z hiszpańskiego
Przemysław Sitkiewicz
Offline
Chciałbym zachłannie......
Chciałbym
wyzwolić się Pani
spod Twojego uroku.
Namalować wyobraźnią sny
o wolności.
Już zawsze samotnie
kłaść się
o zmroku.
Pragnę zapomnieć
jakie jest imię
Miłości.
Chciałbym zachłannie
uciec z rozkosznej niewoli.
Mieć wolne od marzeń,
gdy naszą oazę zostawię.
Zapomnieć
na zawsze
jak zazdrość boli.
Niestety,
Miła Pani,
ja…
nie potrafię!
Oscar Wizard
Offline
Gość
Z dobrego serca można
Dobra się spodziewać.
A milsze jest ono, gdy serce
Potrafi je wyśpiewać.
Gość
Tajemny akord kiedyś brzmiał
Pan cieszył się, gdy Dawid grał
Ale muzyki dziś tak nikt nie czuje
Kwarta i kwinta, tak to szło
Raz wyżej w dur, raz niżej w moll
Nieszczęsny król ułożył Alleluja
Alleluja, Alleluja
Alleluja, Alleluja....
Na wiarę nic nie chciałeś brać
Lecz sprawił to księżyca blask
Że piękność jej na zawsze Cię podbiła
Kuchenne krzesło tronem twym
Ostrzygła Cię, już nie masz sił
I z gardła ci wydarła Alleluja
Alleluja, Alleluja
Alleluja, Alleluja.....
Dlaczego mi zarzucasz wciąż
Że nadaremno wzywam Go
Ja przecież nawet nie znam Go z imienia
Jest w każdym słowie światła błysk
Nieważne, czy usłyszy dziś
Najświętsze, czy nieczyste Alleluja
Alleluja, Alleluja
Alleluja, Alleluja...
Tak się starałem, ale cóż
Dotykam tylko, zamiast czuć
Lecz mówię prawdę, nie chcę was oszukać
I chociaż wszystko poszło źle
Przed Panem Pieśni stawię się
Na ustach mając tylko Alleluja
Alleluja, Alleluja
Alleluja, Alleluja...
Alleluja, Alleluja
Alleluja, Alleluja..........
Autor tekstu: Leonard Cohen, tłum. Maciej Zembaty
Kompozytor: Leonard Cohen
Rok powstania: 1984
Wykonanie oryginalne: Leonard Cohen
Płyty: Alleluja
Ciekawostki: Po raz pierwszy utwór wydany został w 1984 roku, w albumie "Various Positions". "Alleluja" zawiera kilka biblijnych odwołań, takich jak historia Samsona i Dalili z Księgi Sędziów, jak i cudzołożnego króla Dawida i Batszeby.
Gość
Nemo napisał:
Chciałbym zachłannie......
Chciałbym
wyzwolić się Pani
spod Twojego uroku.
Namalować wyobraźnią sny
o wolności.
Już zawsze samotnie
kłaść się
o zmroku.
Pragnę zapomnieć
jakie jest imię
Miłości.
Chciałbym zachłannie
uciec z rozkosznej niewoli.
Mieć wolne od marzeń,
gdy naszą oazę zostawię.
Zapomnieć
na zawsze
jak zazdrość boli.
Niestety,
Miła Pani,
ja…
nie potrafię!
Oscar Wizard
Miłość łaskawa jest, gdyż wszystko wybacza
Miłość nie zazdrości, ponieważ jest jedna
Miłość nie szuka poklasku, bowiem nie jest na pokaz
Miłość nie unosi się pychą, jako że jej cechą jest skromność
Miłość nie dopuszcza się bezwstydu, albowiem ceni sobie czystość
Miłość nie unosi się gniewem,to znaczy szuka sprawiedliwych rozwiązań
Miłość nie pamięta złego, przecież najważniejsza jest dla niej teraźniejszość
Miłość nie szuka swego, wszakże już to znalazła
Miłość wszystko znosi,tak więc jest jak skała
Miłość wszystkiemu wierzy, toteż często czegoś żałuje
Miłość wszystko przetrzyma, zatem jest niezłamana
Miłość we wszystkim pokłada nadzieję, jako iż ona umiera ostatnia
Miłość współweseli się z prawdą,w takim razie jest jej godna
Miłość nie cieszy się z niesprawiedliwości,wobec tego jest szczera
Miłość nigdy nie ustaje, czyli jest wiecznym szczęściem
Gość
Nemo napisał:
Chciałbym zachłannie......
Chciałbym
wyzwolić się Pani
spod Twojego uroku.
Namalować wyobraźnią sny
o wolności.
Już zawsze samotnie
kłaść się
o zmroku.
Pragnę zapomnieć
jakie jest imię
Miłości.
Chciałbym zachłannie
uciec z rozkosznej niewoli.
Mieć wolne od marzeń,
gdy naszą oazę zostawię.
Zapomnieć
na zawsze
jak zazdrość boli.
Niestety,
Miła Pani,
ja…
nie potrafię!
Oscar Wizard
Miłość łaskawa jest, gdyż wszystko wybacza
Miłość nie zazdrości, ponieważ jest jedna
Miłość nie szuka poklasku, bowiem nie jest na pokaz
Miłość nie unosi się pychą, jako że jej cechą jest skromność
Miłość nie dopuszcza się bezwstydu, albowiem ceni sobie czystość
Miłość nie unosi się gniewem,to znaczy szuka sprawiedliwych rozwiązań
Miłość nie pamięta złego, przecież najważniejsza jest dla niej teraźniejszość
Miłość nie szuka swego, wszakże już to znalazła
Miłość wszystko znosi,tak więc jest jak skała
Miłość wszystkiemu wierzy, toteż często czegoś żałuje
Miłość wszystko przetrzyma, zatem jest niezłamana
Miłość we wszystkim pokłada nadzieję, jako iż ona umiera ostatnia
Miłość współweseli się z prawdą,w takim razie jest jej godna
Miłość nie cieszy się z niesprawiedliwości,wobec tego jest szczera
Miłość nigdy nie ustaje, czyli jest wiecznym szczęściem
Zawsze cicha jest czułość
Zawsze cicha jest czułość prawdziwa,
Nic jej przed okiem nie skryje.
Próżno twoja ręka troskliwa
Futrem otula mą szyję.
Próżno o miłości wschodzącej
Mówisz mi pokornym westchnieniem.
O, jak znam uparte, płonące,
Twe nigdy niesyte spojrzenie!
Anna Achmatowa
Offline
Gość
Kiedy spacerujesz w czasie burzy podnoś swą głowę wysoko
I nie obawiaj się ciemności
Bo gdy burza się kończy, niebo jest złote
A skowronki śpiewają słodką, srebrną piosenkę
Spaceruj w czasie wiatru
Spaceruj w czasie deszczu
A twoje marzenia będą zmieniały swój wymiar
Spaceruj, spaceruj z nadzieją w sercu
A nigdy nie będziesz spacerować samotnie
A nigdy, przenigdy, nie będziesz spacerować samotnie
Oscar Hammerstein
Erotyk
W potoku włosów twoich, w rzece ust,
kniei jak wieczór — ciemnej
wołanie nadaremne,
daremny plusk.
Jeszcze w mroku owinę, tak jeszcze różą nocy
i minie świat gałązką, strzępem albo gestem,
potem niemo się stoczy,
smugą przejdzie przez oczy
i powiem: nie będąc -jestem.
Jeszcze tak w ciebie płynąc, niosąc cię tak odbitą
w źrenicach lub u powiek zawisłą jak łzę,
usłyszę w tobie morze delfinem srebrnie ryte,
w muszli twojego ciała szumiące snem;
Albo w gaju, gdzie jesteś
brzozą, białym powietrzem
i mlekiem dnia,
barbarzyńcą ogromnym,
tysiąc wieków dźwigając
trysnę szumem bugaju
w gałęziach twoich — ptak.
Dedykacja:
Jeden dzień — a na tęsknotę — wiek.
jeden gest — a już orkanów pochód,
jeden krok — a otoś tylko jest
w każdy czas — duch czekający w prochu.
Krzysztof Kamil Baczyński
Offline
Gość
Toksyczna praca
Dużo jest ludzi o aspiracjach wygórowanych,
z siebie niezadowolonych.
Poza sukcesem nic nie jest ważne.
Wszystko pracy jest podporządkowane.
Żyją w przekonaniu nieomylności.
Pozbawieni są wrażliwości.
Tracą kontakt z rodziną i otoczeniem.
Grozi to organizmu wyniszczeniem,
zawodowym wypaleniem.
Prowadzi do zatrucia życia rodzinnego.
Sukces jest ważny w ramach
myślenia rozsądnego.
Trzeba problem zauważyć.
Zachować równowagę
między rozumem a sercem.
Poza zaspokajaniem własnych ambicji
widzieć potrzeby bliskich i swoje.
Nie zatracić człowieczeństwa
nie stać się robotem.
z netu
pewnikiem jakiś "robot" miał wenę twórczą
George Gordon Byron
Już nie będziemy
Już nie będziemy na noc całą
Wymykać się, gdy inni zasną —
Chociażby serce wciąż kochało
A księżyc świecił równie jasno.
Rękojeść słabsza jest od ostrza,
Choć dusza żyje — pierś się dusi;
I, choćbyś była mi najdroższa,
Miłość też tchu zaczerpnąć musi.
Choćby więc dwoje serc w nas chciało
Bić jednym tętnem aż do brzasku
Już nie będziemy przez noc całą
Wałęsać się w księżyca blasku.
Offline
Gość
Starość nie radość ,a młodość nie wieczność
Maj
Jarosław Iwaszkiewicz
Płomienne młode maki. Uwertura Rienzi.
Oczekiwanie lata, które nic nie ziści.
Panienki muślinowe i abiturienci.
Uśmiech leciutkiej wzgardy — lecz bez nienawiści.
Pierwsze różowe lody. Pachnące truskawki.
Różańcowa jedynych wspominań stokrotność.
Spotkanie — gdzieś, w ogrodzie, na dwóch końcach ławki.
I wierna, nieco gorzka piastunka — Samotność.
Offline
Termos
Trudno tak to powiedzieć
Po prostu, bez drżenia w głosie,
Że miłość w sercu gorącą
Schowałem, jakby w termosie.
Gdy wrócisz — (świat jest okrągły,
Obiegnij go jak najchyżej,
Im dalej będziesz ode mnie,
Tym bliżej będziesz, tym bliżej!).
Gdy wrócisz — (nie możesz nie wrócić,
Co noc o tym myślę bezsennie,
Że jutro znów będę czekał
Na ciebie. Tak jak codziennie).
Gdy wrócisz — może zziębnięta,
Gdy wrócisz — może zmęczona,
Włosy twe będę całował,
Oczy i twarz, i ramiona.
Nie dam ci dojść do głosu,
Róż na twych ustach rozmażę,
Miłością ci usta poparzę,
Jak wrzącą herbatą z termosu.
Marian Hemar
Offline
Z "Odludków i poety"
Aleksander Fredro
(fragment)
Miłość! miłość kobiety ma wszystko nagrodzić?
Miłoby to nam było tym snem się uwodzić,
Gdyby nie przebudzenie za bliskie niestety!
Wierzysz biedny kobietom, nie znasz co kobiety!
Kocha cię, mówisz, kocha? przysięgać ci będzie,
Życie swoje narazi w szalonym obłędzie,
Puszcza, byleby z tobą, powabem ją znęci,
Spokój, imię, majątek... wszystko ci poświęci;
Wtedy, tylu dowodom raz zaufasz przecie,
Uwierzysz, że nad ciebie nic już nie ma w świecie.
Pomyślisz, że i cnotą chcą się jeszcze szczycić,
Musi jak powój drzewa ciebie się uchwycić,
Ale nie! Sama nie wie, mniej czuła niż płocha,
Czy jutro kochać będzie tego co dziś kocha;
Ginie, kona dla ciebie... i nie zna po chwili.
Wtenczas, niech się twój umysł wstrzymywać ją nie sili;
Twoje prawa są niczem, twój gniew nic nie znaczy,
Z twoich wyrzutów się śmieje, cieszy się z rozpaczy.
O! ten, co swoje szczęście połączył z kobietą,
Chwycił gałąź bluszczową nad przepaścią skrytą:
Urywa się i pada, ginie wśród kamieni,
A na górze, blusz bluszczem, znowu się zieleni.
Offline
Gość
*Tęsknota*
Przyszła młoda wiosna
I przystroiła drzewa świeżą zielenią
I uczy ptaki nowych piosenek,
A kwiaty kwitną coraz piękniej.
Jednak, cóż mi po rozkoszach wiosny,
Tutaj, w tym dalekim, obcym kraju?
Tęsknię za ojczystym słońcem,
Tęsknię za plażami nad Izarą.
Tęsknię za ciemnymi drzewami,
Tęsknię za zielonymi rzekami,
Które cicho w mych wieczornych marzeniach
Szemrzą swoje pozegnalne pozdrowienia.
(kwiecień, 1854)
Sissi
Amore sacro
Mej drogi silne przęsła rzeźbione w betonie
W jakimś punkcie dalekim nad przepaścią prysły,
Pójdziemy jednak dalej: weźmy się za dłonie,
Nachylimy się znowu nad toń czarnej Wisły.
Czekają tam kamienne słupy całe w złocie,
Nieba szafirowego podpierając zręby,
I młodziutki Angliczek w gumowym paltocie
Ukaże nam w uśmiechu połyskliwe zęby.
W żółtawej krynolinie w fioletowe wianki
Dziewczyna ci spod czepka nadeśle spojrzenie
Na pół przyjaznej siostry a na pół kochanki...
I w granitowej ławie, tak, na zakończenie,
Ujrzymy kobiet grono, ciche jak wspomnienie,
W żałobie dźwigające bzów wielkie wiązanki.
Jarosław Iwaszkiewicz
Offline
Tęsknota
Obłoki, co z ziemi wstają
I płyną w słońca blask złoty,
Ach, one mi się być zdają
Skrzydłami mojej tęsknoty.
Te białe skrzydła powiewne
Często nad ziemią obwisną,
Łzy po nich spływają rzewne,
Czasem i tęczą zabłysną.
Gwiazdy, co krążą w przestrzeniach
Po drogach nieskończoności,
Są one dla mnie w marzeniach
Oczami mojej miłości.
Patrzą się w ciemne odmęty
Te wielkie ruchome słońca...
I ja miłością przejęty,
Patrzę i tęsknię bez końca
A.Asnyk
Offline
Wspomnienie
Aleksander Fredro
Dopókiż jeszcze przeszłości chwile,
Które zapomnieć się silę,
Będziecie łudzić i nękać razem,
W nieszczęściu, szczęścia obrazem. —
Wspomnienia teraz równe katuszy,
Ach, zostawcie mi część duszy,
Niech snu przynajmniej słodkie powienie
Niesie ciche zapomnienie. —
Niestety! — kocham — jestem kochany,
Dzielą los mój opłakany,
I chcę... o płoche, szalone chęci,
Zgasić czucie w niepamięci. —
Życie wstrzymuję jednym wspomnieniem,
Wspomnienie dla mnie cierpieniem;
Gdy spojrzę w przeszłość, drażnię mą ranę —
Gdy zapomnę, żyć przestanę. —
Ach, czemuż losy kiedy raziły,
Podział mych cierpień zrobiły!
Mym jękiem drugi wzniecić się boję,
Cierpię, a życie nie moje.
Offline
Gość
Ludzie są jak wiatr.
Jedni lekko przelecą przez życie i nic po nich nie zostaje,
drudzy dmą jak wichry, więc zostają po nich serca złamane,
jak jakies drzewa po huraganie.
A inni wieją jak trzeba. Tyle, żeby wszystko na czas mogło kwitnąć i owocować. I po tych zostaje piękno naszego świata...
- Krystyna Siesicka
Gość
Ludzie są jak wiatr.
Jedni lekko przelecą przez życie i nic po nich nie zostaje,
drudzy dmą jak wichry, więc zostają po nich serca złamane,
jak jakies drzewa po huraganie.
A inni wieją jak trzeba. Tyle, żeby wszystko na czas mogło kwitnąć i owocować. I po tych zostaje piękno naszego świata...
- Krystyna Siesicka
Gość
reumatyzm,miłość i football
jestem od paru dni strasznie nawiedzona,dostalam adehade
takie to sa inne igraszki i to na czasie
Czadoman Polska wygra mecz
nie tylko spiewa ruda jest moja
Gość
reumatyzm,miłość i football
jestem od paru dni strasznie nawiedzona,dostalam adehade
takie to sa inne igraszki i to na czasie
Czadoman Polska wygra mecz
nie tylko spiewa ruda jest moja